Tam gdzie spadają anioły.


Tragiczna historia mojej głupiej miłości.
Cudem udało mi się przeżyć to wszystko ale jestem teraz bardzo chora. Dzięki temu wszystkiemu jestem chora. Chciałabym wam opowiedzieć moją historie i przestrzec przez głupią miłością oraz igraniem z siłami nadprzyrodzonymi.
Pamiętam jak moja babcia mówiła mi kiedyś o aniołach. O tych prawdziwych i fałszywych, pełnych zła. Pojawiła się wtedy w nocy i dała mi najsmaczniejszą watę cukrową jaką jadłam, opowiadając przy tym mrożącą krew w żyłach historie.
Aniołku kochany muszę ci coś powiedzieć.
Babcia?
Tak.
Dawno temu jak byłam małą dziewczynką tak jak ty to stało się coś strasznego. Przyszłam by cię przestrzec przed bezmyślną i głupią miłością.
Jak to?
Gdy jesteśmy młodzi i niedojrzali zwykle zakochujemy się w tym co nas pociąga, nie używając przy tym rozsądku i nie zważając na śmiertelne niebezpieczeństwa za tym idące.
Gdy byłam w twoim wieku, wprowadziłam się do tego domu, raz na jakiś czas na topoli przed oknem do pokoju w którym teraz śpisz przylatywał czarny jak smoła ptak.
Bardzo go nie lubiłam, zawszę gdy siedział źle się czułam, pogoda chyba też. Było pochmurnie, mrocznie, padało bez ustanku, moje plany przestały się jakimś dziwnym trafem nagle układać.
Słuchałam coraz bardziej drżąca z dziwnego lęku który ogarniał moje ciało. Babcia wtedy podarowała mi rozkoszną przekąskę, znała moje upodobanie do słodyczy. Zawsze byłam uzależniona od milky-wayów, ciasteczek owsianych przyprawionych tonką i waty cukrowej.
Babcia kontynuowała opowieść:
Moje kochane dziecko i wtedy wydarzyło się najgorsze. Podeszłam do okna popatrzyłam na tego czarnego ptaka, on również popatrzył na mnie świdrującymi czarnymi jak smoła oczami, pamiętam że był bardzo piękny, aksamitnie czarny jak nie z tego świata. Gdy popatrzył na mnie, poczułam ogromny ból, ból w całym ciele. Na drugi dzień poważnie się rozchorowałam i trafiłam do szpitala, niestety lekarzom nie udało się mnie odratować. Umarłam po 2 tygodniach.
Ma się rozumieć że teraz jesteś martwa?
TAK.
Amen.



Zrobiłam błąd że uznałam to tylko za bardzo ciekawy sen i po czasie nawet o nim zapomniałam.
Ale potem...
Chodziłam wtedy do liceum, byłam samotna, szukałam miłości. Szukałam kogoś w kim będę miała wsparcie i otuchę i wtedy się to wszystko zaczęło.
Gdy szłam ze szkoły do domu, spotykałam zawszę pewnego mężczyznę. Stał zawsze tyłem do mnie na końcu ulicy, w czarnym smokingu. Jako nastolatka podkochiwałam się platonicznie w wampirach z filmów dla nastolatków. Marzyłam żeby mieć takiego chłopaka u swojego boku, szczerzę?
-Chciałam przygody, ryzyka, życia na krawędzi.
Mężczyzna w smokingu pojawiał się zawsze gdy wracałam do domu, zaczął mnie ogromne fascynować swoją tajemniczością.
Ten fakt pogłębiało wówczas że od tej pory przestało mi się układać się w życiu, w szkole. Czułam się coraz bardziej samotna. Dokuczano mi w szkole, do dziś słyszę upiorny drwiący rechot niektórych osób. Zamknęłam się w sobie, ale obsesyjnie szukałam zrozumienia.
WPADŁAM.
Wracając ze szkoły doszłam do końca ulicy gdzie stał mój wymarzony jak wtedy myślałam mężczyzna. Zapytałam się kim jest:
-Jestem twoim aniołem stróżem, przyszedłem do ciebie, wiem że jesteś samotna, nie możesz już liczyć oprócz mnie na nikogo.
Imponował mnie jego mroczność i tajemniczość.
Smutek ścisnął mnie za gardło, zaczęłam płakać, wtem nasze oczy się spotkały... nagle poczułam ogromny paraliżujący ból w całym ciele.
UCIEKŁAM.
Tego dnia nie wychodziło mi już nic. Smażąc naleśniki nie mogąc przestać o nim myśleć potłukłam parę talerzy, zrzuciłam z kuchenki patelnię która spadając na podłogę wydała przenikliwy niosący się w dal żałosny brzęk.
Poszłam rozstrojona spać, szczerzę mówiąc chciałam śmierci, nie wiedziałam co się stało w moim życiu.
Obudził mnie w nocy szum olbrzymiej ulewy i błysk białych oślepiających piorunów. Przyszła potężna burza, pajęczyny piorunów rozświetlały ścianę deszczu i gnącą się na porywistym wietrze topolę z... czarnym ptakiem kurczowo trzymającego się jej gałęzi.

Burza trwała całą noc, pozostawiając po sobie coś dziwnego. Obudziłam się z pulsującym bólem głowy, miałam gorączkę, dreszcze, bolały mnie stawy. Chyba wzięła mnie grypa pomyślałam.
Wyjrzałam przez okno widząc pozbawionych kolorów świat. Słońce świeciło brudnym blaskiem na popielatym przygnębiającym niebie. To wszystko było już jakieś inne, nic już mnie nie cieszyło.
Myślałam tylko o nim, mrocznym przystojniaku, kłującym bólu jego spojrzenia które nagle zaczęło mnie bardzo pociągać.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, w drzwiach stał on.... on w swojej najseksowniejszej postaci. Miał czarny płaszcz, z pod którego widać było jasnoniebieskie jeansy i kratkowaną koszulę. Popatrzył na mnie na mnie lodowatymi mocno pomalowanymi oczami, poczułam ten sam klujący ból, ale tym razem był on jakiś dziwnie podniecający i odprężający. Wtedy całkiem straciłam głowę i powiedziałam.
Wejdź!
Przystojniak wszedł powiewając czarnym jak smoła aksamitnym płaszczem roznosząc uwodzicielską mroczną woń paczuli i ambroxanu.
Usiadł koło mnie i słodko szeptał.
Po chwili poczułam przeszywający i elektryzujący dotyk w mojej dłoni która znalazła się na jego kroczu.
Chcesz poczuć zapach i siłę prawdziwego mężczyzny anioła?- Zapytał się i diabelsko się uśmiechnął.
Poczułam ogromne podniecenie, poczułam się jak wybranka z pośród tłumu kobiet, obcująca z nieistniejącym ideałem mężczyzny.
Pod moją ręką pulsowało błogie ciepło, po chwili złapał ręką moją głowę i przycisnął ją do swojego krocza. Poczułam miękki piżmowo-tonkowy aromat doprawiony cukrowo waniliowym isobutavanem. Zapach genitaliów mojego anioła.
Nigdy nie czułam się tak dobrze bowiem podniecenie seksualne jest odczuciem wywołującym czasem nieistniejące poczucia szczęścia prawda?
Po chwili zaczęłam tracić przytomność, świat stępiał. Docierały do mnie tylko jakieś dziwne dźwięki wywołujące ogromny ból, jak kreda na tablicy. Wtem poczułam że coś wbija się w moją szyję. Chciałąm zapiszczeć, uciec, wydawało mi się że to zrobiłam, ale to był ślepy krzyk...
ŚLEPY KRZYK.
To tylko moje zęby, karmie się krwią, zamiast jej dostaniesz trochę mojej siły kochanie, słodko szeptał mi do ucha wysysając ze mnie cenną czerwoną substancje.
A ja krzyczałam i nikt mnie nie słyszał.
Aż zasnęłam, obudziłam się popołudniem z ogromnymi wyrzutami. W domu nie było już nikogo. Tak muszę to powiedzieć z własnej głupoty... ZOSTAŁAM ZGWAŁCONA
SUPERKOMÓRKA.
Czułam się jeszcze gorzej, płakałam, świat już całkiem stracił kolor. Nad zachodnim horyzontem przycupnął cumulonimbus z wielkim kowadłem i bardzo powoli sunął w moją stronę. Widnokrąg stopniowo przybierał mroczną ciemno granatową barwę... jak jego płaszcz.
Położyłam się bardzo chora spać, zmierzyłam gorączkę, miałam 40 stopni.
Obudziła mnie powtórnie silna ulewa połączona z gradem przecinana potężnymi wyładowaniami.




Podeszłam do okna, silna wichura wściekle gięła topolę, przeciskała się przez okna z dziwnym
jękiem jakby chciała mi coś powiedzieć. Na niebie na tle trupio-szarej ściany deszczu rysowała się prawie czarna, złowroga podstawa superkomórki, niczym wirujący dzwon z wiszącymi i szybko pędzącymi szmatami, przeszywana oślepiającymi, przenikliwymi strzałami piorunów, niektóre padały niezwykle blisko. Wtem przyleciał do mnie czarny ptak! Znowu! Wiedziałam że to znowu Angel! Płakałam! Co ja sobie narobiłam! Nieee!
                                                                                           ***
Uciekłam do łóżka, nagle przypomniałam sobie przestrogę mojej babci! Tak!!! Ją spotkało dosłownie to samo co ja! Zaczęłam się do niej modlić! Burza ucichła zostawiając szary deszczowy artefakt.
                                                                                           ***
Zasnęłam, obudziłam się w szpitalu. Byłam podłączona do kroplówki, nade mną stał pielęgniarz.
Poważne odwodnienie organizmu! Dobrze że pani babcia przywiozła panią do nas w porę! Mogło by się skończyć to śmiercią!
BABCIA?

Odwróciłam się na komódce ktoś położył małą niebieską gwiazdkę. Zastanawiałam się skąd się to wzięło. Chwyciłam ją w dłonie, zaświeciła dziwnie upiornym światłem. W środku znajdował się płyn.
Perfumy? Powąchałam korek, wtem nagle mną wstrząsnęło, przypomniałam sobie wszystko co się wydarzyło. Zapach czekoladek after eight, waty cukrowej, milky-wayów, owsianych ciastek z tonką doprawione ambroxanem i lodową kamforową paczulą z odrobiną jasnych kwiatów oraz wonią męskiego krocza w stanie rozkoszy przypomniał wszystko.

                                                                                       KONIEC



Data powstania: 1992
Twórca zapachu: Olivier Cresp i Yves de Chirin                
Nuty zapachowe:
Głowa: liść czarnej porzeczki, jaśmin, wata cukrowa, 
melon, kokos i mandarynka
Serce: miód, jaśmin, konwalia, róża, jeżyna, morela
brzoskwinia, śliwka, czerwone owoce, orchidea
Baza: paczula, czekolada, wanilia, karmel, piżmo i ambra















Komentarze