Hotelowa uwodzicielka z wymarzonych wakacji :D

Jak wiadomo, jestem osoba której zarzuca się często że podobają mi się starsze panie, poniekąd jest to racja, ale niezupełnie. Dzisiaj chciałbym wam opowiedzieć o pięknej kobiecie, w śliwkowej sukience , ulotnej przygodzie, i ta przygoda będzie pachnieć bardzo różyczkowo.





























Portrait of a lady otwierają lakierowe szybko przemijające nuty wynikające z przedawkowania molekuł woody amber, odsłaniając pieprzno-różaną nutę głowy. Bardzo lubię połączenie świeżego orzeźwiającego pieprzu i słodkiej miodowej róży, zwykle brzmi ono nieco kakaowo, przyjemnie, to pieprzno kwieciste połączenie znajdziemy również w Parma Violet mojej roboty i Sensuous Noir Estee Lauder, pierwsze z gardenią i liściem fiołkowym, drugie z ylangiem. W przypadku tego zapachu mamy tylko róże ( ślad porzeczki odnotowuje :D). Róża jest zdecydowanie na pierwszym planie, piękna i narkotyczna o welurowych wręcz płateczkach. Jej głębią rozkoszujemy się do końca, po szybkim uleceniu lotnych terpenów czarnego pieprzu, zapach wtedy zyskuje zdecydowanie ciężar, słodycz ale odsłania się też rosista, płatkowa konotacja welurowej róży, pięknej bo zbudowanej głównie wokół phenoxanolu.
Róża jest bardzo gładka, świeżutka wąchana z krzaka w upalny wakacyjny dzień, narkotyczna i mega kobieca, jak uwodzicielska piękność, w skromnej małej śliwkowej, prostych czółenkach, i wisteriowej szmince, która stąpa, w hiszpańskim hotelu, o poranku budząc wczasowiczów, wiem utopijna scena rodem z filmu ale tak to pachnie, kiedyś wam ją namaluje :D
Różyczce towarzyszy w głębi kadzidlany złożony akord, raczej powinienem powiedzieć że ta róża jest jakby lekko zbrudzona tym charakterystycznym kadzidlanym brudkiem, pochodzącym głownie od labdanum, lekko okraszonego aldehydowym mydełkiem co daje efekt kadzidła, nieco podobny do listków laurowych, możemy go wyczuć jako główny składnik w Saharze, żeby nie było zbyt prosto ostro i kanciasty akord kadzidlany posiada w sobie waniliowo-żywiczne karmelowate konotacje, co w tej fazie z różą, daje nieco malinowy nieco tanim syntetykiem trącący akord, ale dalej piękny i nonszalancko kobiecy, a jeśli mowa o róży samej w sobie to róża  nieco traci słodycz za sprawą niektórych molekuł które dodane są dość odważnie, zaczyna niebezpiecznie skręcać w stronę konwalii, jakby mutować się!!! Ale spokojnie ciągle zachowuje różaność i nią niby jest prostu jakby mniej dosłowną , nieco rozjaśnioną jej wersją, fantazyjną bardziej, kadzidełka tlące się w tle, łączą się z dyskretną kakaowo-ziemistą chłodną paczulą, końskimi dawkami Iso E Super, oraz kaszmeranowo-piżmowym dywanikiem zbliżają ten zapach do Pereł Lalique, pomimo tego pachnie wciąż mega kobieco, nie tak komercyjnie i grzecznie jak Perły, tylko już nie tak super gładko, różano, jest większy chaos i ambrowa mgiełka kurzu wzburzona w powietrzu hotelowego korytarza z widokiem na cyjanowe morze. Kobieta zostaje owładnięta, chłodnym zrywającym się wiatrem i zakłada mega szorstki nieco przepocony biały moherowy sweter, uroczy na swój sposób made in ambroxan, który ją drapie i drażni, oraz nieco miażdży różaną zwiewność której już prawie nie ma, więc co zostaje? Sweterek? A owa piękność to gdzie? Czyżby była duchem? Nie, nie pochłonął ją ambroxan :D.





  Data powstania:2010
                                                                                     
  Autor: Dominique Ropion
   
   Nuty Zapachowe:    
  
  Głowa: Goździk, cynamon, róża, malina, czarna porzeczka
  Serce: Paczula, drewno sandałowe, kadzidło
  Baza:Piżmo, benzoin, ambra 

















Komentarze